~ ~ * ~ ~
Ambicja. Chora walka o to, czego
nie miał, a posiadać miał obowiązek. O to – by stać się kimś, kim tak naprawdę
stać się nie chciał, a musiał. O to, żeby normalnie żyć. To właśnie ona
pociągnęła go na samo dno jego kompletnie beznadziejnego życia, które od
najmłodszych lat było przepełnione … pustką. Ciemną i głęboką, z której nie
było absolutnie żadnej drogi ucieczki. Poza jedną.
Poza tą, która codziennie
zabijała go jak cichy zabójca. Poza tą,
która pogrążała go coraz bardziej.
Poza tą, przez którą w końcu
odebrał sobie życie.
~ ~ * ~ ~
Rok wcześniej…
Roześmiała się, a jej perlisty
głos odbił się echem od … Właśnie. Od czego? Rozejrzał się dookoła, ale widział
tylko niewyraźnie zarysy drzew, co bynajmniej go nie dziwiło, bo byli w lesie.
Tak – noc na świeżym powietrzu, wśród roju komarów, pod księżycem i gołym
niebem – to był jej pomysł. A on zrobiłby dla niej wszystko, więc się zgodził,
choć zastanawiał się po jaką cholerę.
Przyjrzał
się szczęśliwej szatynce, która leżała obok niego i z błogim uśmiechem na
ustach obserwowała niebo. On nie widział w nim nic szczególnego, ale ta
dziewczyna była inna. Wyjątkowa. Jako jedyna starała się mu pomóc, gdy
większość osób go opuściło, kiedy jego „ziomale” odwrócili się od niego plecami,
a rodzice nie chcieli znać.
- Patrz! – wykrzyknęła tak głośno z ogromnym
podekscytowaniem, że niemal poskoczył do góry ze strachu, gdyż zbyt gwałtownie
został wyrwany z własnych rozmyśleń.
Zatopił
spojrzenie w jej błyszczących, kocich oczach. Nie był w stanie powiedzieć,
jakiego tak naprawdę były koloru, mimo tego, że znał je na pamięć. Zielone?
Złote? Piwne?
Tak bardzo ją kochał… i nie mógł jej o tym
powiedzieć, bo zasługiwała na kogoś, z kim mogłaby się poczuć bezpiecznie. Na to, by być z kimś, kto dałby jej
szczęście, a nie ciągły strach i niepewną przyszłość. Z kimś …
- Mówiłam ci, żebyś popatrzył w niebo, głupku, a nie na mnie.
– powiedziała z lekko udawanym wyrzutem, ale nigdy nie była zbyt dobrą aktorką,
więc momentalnie zorientował się, że żartowała.
A może znał ją tak dobrze, że potrafił bez problemu rozszyfrować nawet
jej najdziwniejsze zachowania, spenetrować każdy zakątek duszy, odczytać wszystkie myśli?…
- Gdybyś mnie słuchał, to ujrzałbyś spadającą gwiazdę. –
powiedziała, a ton jej głosu stał się nagle niezwykle poważny – Miałbyś szansę,
by pomyśleć życzenie.
Spojrzał do góry, ale nic
szczególnego nie zauważył, bo przecież niezwykłe zjawisko już dawno zniknęło z
pola widzenia, a pozostałe malutkie punkciki raczej nie myślały, by ruszać się
ze swojego miejsca. Pewnie było im tam dobrze, tak jak jemu tutaj, choć chłodny
wiaterek owiewał jego ciało, powodując tym samym gęsią skórkę na rękach, a
komary cały czas latały nad nim, domagając się pożywienia w postaci odrobiny
jego krwi.
- A ty? – spytał, choć głos mu delikatnie drżał, gdy nagle
uświadomił sobie, że dręczy go przeraźliwie znane mu uczucie, któremu nie mógł
się poddać – Pomyślałaś o czymś?
Dziewczyna
pokiwała tylko głową tak, że brązowe kosmyki jej prostych włosów przykleiły jej
się do twarzy, więc prychnęła z niezadowoleniem i odgarnęła natychmiast
nieproszonych gości z policzków, powstrzymując go w ostatniej chwili przed
zrobieniem tego samego. Cofnął dłoń, która zawisła niefortunnie w powietrzu.
Dobrze, że ona chyba tego nie zauważyła, bo siedział delikatnie za nią.
Odetchnął z ulgą, ale nie na długo, bo ponownie powróciło TO – ze zdwojoną
siłą.
Właśnie dlatego nie mógł z nią być i nigdy
nie wyzna jej swych uczuć. Dlatego… powinien już dawno ponieść zasłużoną karę i
zerwać z nią kontakt raz na zawsze. Po to, by jej więcej nie krzywdzić, gdyż
wiedział, że już teraz zadaje jej wystarczająco dużo ciosów samą swoją postawą
i zachowaniem.
Przymknął oczy, chcąc
uspokoić oddech, który przyśpieszył niemal trzykrotnie, jednak niewiele mu z
tego przyszło, a ona momentalnie zauważyła, co się z nim dzieje i obrzuciła go
srogim spojrzeniem, które jednak przepełnione było … litością oraz smutkiem.
Spuścił wzrok na ziemię, ale poczuł, jak zbliżyła się do niego i usiadła obok,
opierając swoją głowę na jego ramieniu. Jej włosy delikatnie łaskotały go w
policzek, odrywając go - choć na moment
- od skupiania się na tym, by odgonić
wszystkie natarczywe i przede wszystkim
głupie myśli. Zaciągnął się jej kokosowym zapachem niczym papierosowym dymem.
Ona traktowała go jak brata, albo w
najlepszym przypadku – przyjaciela, a on jej potrzebował, bo bez niej
nic nie miałoby sensu i ponownie stoczyłby się na samo dno, na którym już
przecież był… Właśnie dlatego nie mógł jej zostawić. Po prostu się bał.
- Spójrz teraz. – powiedziała łagodnie i miękko, a on tym
razem wypełnij jej polecenie, jednak ponownie nic szczególnego nie dojrzał,
choć musiał przyznać, że nocne niebo odznaczało się wyjątkowym urokiem – Wybierz
sobie gwiazdę.
- Co? – spytał ze zdziwieniem, jednak ona nie odpowiedziała,
tylko mocniej się do niego przytuliła tak, że przez dzielące ich warstwy
ubrań poczuł ciepło jej drobnego ciała –
Dlaczego mam to zrobić?
Dziewczyna się roześmiała, a
piękna barwa jej głosu rozniosła się po okolicy. Miał wrażenie, że zaraz zbudzą
się wszystkie zwierzęta żyjące w lesie, ale
- na szczęście! – nic takiego się nie stało.
- Moja jest ta. – szepnęła i pokazała mu maleńki punkcik,
który ledwo co tlił się na tle niemal czarnego nieba. Miał wrażenie, że gwiazda
przez nią wskazana, lada moment zakończy swój żywot – Mogę poczuć się jak ona.
Wyobrażam sobie, że nią jestem, że patrzę na wszystko z góry i nie jestem
uczestnikiem żadnych wydarzeń, a obserwatorem. To mi pomaga. Spróbuj.
Nie
odpowiedział, tylko zerknął na świecące, jasne kropki, a raczej na jedną z
nich, która wyjątkowo rzuciła mu się w oczy. Była ogromna, a jej blask na pewno
rozświetlał przestrzeń wokół niej.
- Najbliżej Księżyca, po prawej stronie. – szepnął, a
następnie wyciągnął lewą dłoń, by ją wskazać. Jego towarzyszka popatrzyła na
nią z zainteresowaniem.
- Jest silna. Tak, jak ty. – mimo tego, że nie widział jej
twarzy, mógłby przysiąść, że na jej usta wkradł się delikatny uśmiech, a na
zaróżowionych od chłodu policzkach pojawiają się urocze dołeczki – Wybrałeś
idealnie.
Jakże
wielkie było, więc jego zdziwienie, gdy gwiazda sekundę potem … spadła. Tak po
prostu. Niemniej z zapartym obserwował jej piękny ogon i niezwykłą parabolę
lotu.
- Chyba siła nie jest mi pisana. – zażartował, jednak
dziewczyna nie odpowiedziała, a on
momentalnie zorientował się, jaką strzelił głupotę. Miał ochotę walnąć się w
ten swój pusty łeb.
Po raz kolejny zadał jej ból, po raz kolejny
ją zranił. Po raz kolejny okazał się kompletnym idiotą, którego nie warto było
ciągle ratować.
Niczego więcej nie powiedział.
Wiedział bowiem, że ona myśli o tym samym, co on. O tym, że - tym razem -
ta spadająca gwiazda była złym prorokiem. Przytulił dziewczynę mocniej do
siebie i po raz kolejny zaczął żałować, że nie mógł powiedzieć jej tego, co
czuł.
Tak bardzo ją kochał…
~ ~ * ~ ~
„To była zła śmierć…
Śmierć może być dobra,
Co wynika z życia.
To była zła śmierć…
Opowiedz sobie wszystko dokładnie,
Wtedy zrozumiesz to co się naprawdę stało.” *
Śmierć może być dobra,
Co wynika z życia.
To była zła śmierć…
Opowiedz sobie wszystko dokładnie,
Wtedy zrozumiesz to co się naprawdę stało.” *
Ostatni
oddech, ostatnie spojrzenie na świat, ostatnie uderzenie serca… Ostatnia myśl.
O niej. Tylko o niej. Zawsze o niej, co było paradoksem, bo robił to właśnie z
jej powodu. Nie, nie przez nią, ale z jej powodu.
Przestał
zwracać uwagę na otaczające go rzeczy, które były coraz bardziej niewyraźne.
Nawet nie próbował się podnieść spod ściany. Nie czuł już prawie niczego,
wszystko przestało istnieć, bo w jego myślach była tylko ona.
Jakimś
cudem jego zmysły zarejestrowały jeszcze fakt, że po policzku spłynęła mu łza.
Ciężka, samotna łza. Płakał, co naprawdę nie miało już sensu, bo nikt nie był w
stanie mu już pomóc, gdyż umierał. Na własne życzenie.
Ostatni rozpaczliwy ruch dłoni,
ostatnie uderzenie serca…
„Miał błękitne oczy i nikt go nie kochał
oprócz niego i zniknął wraz z iskrą w oczach.” **
___________________________________________________
oprócz niego i zniknął wraz z iskrą w oczach.” **
___________________________________________________
*HuczuHucz – „Gdyby nie to”
**Bonson/Matek – „Ich już nie ma”
Kolejna osoba, która mnie rozumie i wpada ciągle na nowe pomysły na opowiadania :) Ja mam 7 opowiadań, no niedługo 6, ale pewnie jeszcze wpadnę na coś, bo już mam piosenkę inspirację, wiem to dziwne, ale moja wyobraźnia nie zna granic i tak już po prostu jest, ale dobrze wiedzieć, że ktoś jeszcze robi to samo co ty. :)
OdpowiedzUsuńA co do prologu, było tajemniczo, para słodka, ale jestem wielce ciekawa kto to w ogóle jest, ta dziewczyna jest bardzo mądra i myślę, że ona jeszcze nie raz coś wymyśli, żeby odciągnąć tego chłopaka od złych myśli, a co do niego, to jakiś taki dziwny się wydaję, bardzo ciekawi mnie jego przeszłość i czy rzeczywiście pod koniec umarł :(
Pozdrawiam i weny ;*
Dziękuję <3
UsuńHah, kochana... ja zaczętych opowiadań, które są zapisane na laptopie mam z 40... i wszystkie o czym innym XD
No do tego jeszcze jedno coś, co jest już książką, gdyż na druk ma z 300 stron XD
Cud, że jeszcze Was żadną fantastyką nie męczę :D
I też sę cieszę, że ktoś mnie rozumie, bo znajomi patrzą na mnie jak na ostatnią wariatkę XD
Mogę Ci jedynie powiedzieć, że tak. On umarł.
Pozdrawiam! :*
ja nie wiem co ty zrobiłaś. Naprawdę nie wiem. Pisałam sobie radośnie moje opowiadanko, ale jak to ja, przerywając co chwila i zerkając na milion tysięcy stron internetowych. Tak dowiedziałam się, że dodałaś tu rozdział, więc pomyślałam: Ach, skoczę, przeczytam, skomentuję i wracam do pisania. I no właśnie. Chyba nie wrócę.
OdpowiedzUsuńmam ochotę schować się gdzieś głęboko, a najlepiej skasować wszystko co kiedykolwiek napisałam i udawać, że nigdy tego nie było. Mam ochotę już więcej nic nie napisac i tylko siedzieć tu i czytać to opowiadanie.
To było tak genialne, tak przepiękne, tak smutne i bolesne, ale tak cudownie bajkowe, że aż zaparło mi dech w piersiach. I teraz siedzę tu, ze łzami w oczach, kompletnie wzruszona i nie mam pojęcia jak po tym prologu przejść do porządku dziennego.
Nie wiem co zrobiłaś, ale zrobiłaś to cholernie dobrze. Tyle ode mnie, czekam na więcej.
Ściskam :*
Czy Ty wiesz, ile razy ja czytałam ten komentarz, by pojąć to, co tu napisałaś, kochana?
UsuńI pojęłam, ale uwierzyć nadal nie mogę.
Dziękuję <3
Po prostu dziękuję.
I jeśli pisałaś w tym samym czasie Weliego oraz Sophie i naprawdę (nie daj Boże!) miałaś zamiar to usunąć, to ja Cię chyba posiekam na maleńie kawałeczki. Naprawdę.
Pozdrawiam! :*
wybacz za nieskładność i w ogóle, ale naprawdę bylam w ciężkim szoku, wiec komentarz wyszedł jaki wyszedł. Ale nie ostrzegałaś, że to będzie TAKIE; nauczona doświadczeniem następnym razem odczekam chwilę i napiszę komentarz dopiero, jak już ochłonę.
UsuńCo do mnie, to akurat pisałam rozdział na drugi blog, ale to nic nie zmienia, wciąż czuję się onieśmielona geniuszem tego prologu i po prostu kłaniam się :D
P.S. mam nadzieję, że weny dostarczyłam, bo aż chce się czytać więcej i wiesz, że nie tylko tu! :D
Nie chodzi mi o nieskładność. Po prostu byłam (i jestem nadal) w szoku.
UsuńWiesz.. nieodziennie czyta się takie komentarze.
Na drugi.. ah. o Bartku ^^ Zaczełam go czytać i nie skończyłam, bo nie miałam czasu, ale nadrobię przy okazji :)
Oczywiście, że dostarczyłaś! :D Księciulek (czy tylko mi się przypomniały w tej chwili Gumisie? xd) będzie gotowy za niedługo, tu - nie wiem, gdyż z rozdziału pierwszego nie mam jeszcze ani słowa. Miałam pisać dziś, ale wyszło, jak wyszło.
no to ja już nie zawracam głowy, pisz spokojnie i dodawaj szybko :D
UsuńP.S. jeszcze Dawid, nie zapominajmy o Dawidzie, synu marnotrawnym ^^
O nim się zapomnieć nie da :D
UsuńHah, "syn marnotrawny" <-- zostałaś właśnie autorką drugiej nazwy tamtego bloga :D
cała przyjemność po mojej stronie :D
UsuńNoooo i co ja mam Ci tu napisać? Że świetnie? Że tajemniczo, ale pięknie? Że naprawdę wywołałaś tym krótkim tekstem sporo emocji?
OdpowiedzUsuńTak, właśnie tak było. Już boję się pomyśleć, co będzie dalej.
Mam tylko jedno małe zastrzeżenie, trochę bardziej techniczne - dobór kolorów. Da się to jakoś podreperować? Bo troszkę oczy bolą od tego ciemnego tła i mega jasnej czcionki.
Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńTak, da się, jednak dziś już tego nie robiłam, bo blogger mnie nie słucha i naprawdę klęłam jak szewc, by to w ogóle jakoś wstawić, a gdy to zrobiłam, to był właśnie straszny problem z czcionką :(
Jutro poprawię a przynajmniej się postaram.
Pozdrawiam! ;*
Jak się nie da, to spoko, będę jakoś męczyć oczy me :)
UsuńJakoś sobie poradziłam, mam nadzieję, że już jest lepiej, choć ponownie miałam niemałe kłopty.
UsuńOczy już nie będą cierpieć :)
Kobieto jesteś geniuszem. Twój talent należy wielbić na klęczkach! Księciem Najwyższym zwalasz mnie z nóg i ryczę ze śmiechu tak , że wszyscy w okół myślą co ja robię z tym necie, a tutaj... Ja płakałam, dosłownie już na prologu. Moment śmierci tego biednego zagubionego chłopca ( hm... Chyba mogę go tak nazwać?) wycisnął ze mnie wszelkie emocję. Wiesz co? Gdyby nie to , że powstał w twojej głowie, pojechałabym go ratować na koniec świata...
OdpowiedzUsuńPotrzebuję poprawy humorku? Kiedy nowość na Jego Mości :)
Pozdrawiam.
Czekam na księciulka i Dawidka idiotę :)
Dziękuję <3
UsuńHmm... po prostu należy się dokładnie rozejrzeć, a na pewno dostrzeże się podobne, zagubione duszyczki.
Jego Mość jest w trakcie tworzenia się :)
Życzę cierpliwości, bo na pewno Wam wszystkim się jej mnóstwo, do mnie, przyda.
Pozdrawiam! :*