niedziela, 18 sierpnia 2013

3. Je me souviens.


~ ~ * ~ ~

 

Czy w wieku piętnastu lat można kogoś pokochać tak, że wydawało by się, że dla tej osoby zrobimy wszystko? Że właśnie ta, a nie inna osoba jest dla nas całym światem i nie możemy bez niej żyć?

Owszem. Przecież on sam – przed czterema laty – znalazł się w takowej sytuacji.

Czuł, że dłużej nie wytrzyma, a mimo to nie ruszał się, gdyż nie był w stanie wykonać chociażby najmniejszego kroku, który oddaliłby go z tego miejsca, od niej, od przeszłości. Od wszystkiego.  Dziewczyna również stała w bezruchu, patrząc na niego co najmniej tak, jakby kogoś zabił. Szyderczo roześmiał się w duchu. 

Przecież to ona wszystko zniszczyła. Ona była wszystkiemu winna, to przez nią, to ona…

Momentalnie zaczął gubić się we własnych myślach, które kotłowały się w jego głowie, a przecież przez te wszystkie lata idealnie je kontrolował. Teraz nie potrafił tego zrobić, choć – naprawdę! – starał się, jak tylko potrafił.

Piękny, bezchmurny dzień, który miał być taki, jak każdy inny, ale nie był…

                Nie, nie wolno mu rozpamiętywać tamtego dnia, nie mógł tego robić teraz - przy niej, bo pokazałby jej, jak bardzo go to wszystko nadal bolało, a właśnie tego pragnął uniknąć za wszelką cenę. Jednak oczywiście nic nie szło po jego myśli – nigdy. W sumie właśnie do tego, już dawno się przyzwyczaił.

 

Piękny bezchmurny dzień, który miał być taki, jak każdy inny, ale nie był, bo właśnie tego dnia, gdy Lena siedziała z jego siostrą  na betonowym murku,  a on sam przyglądał się im z daleka, uświadomił sobie, że te dwie dziewczyny są dla niego wszystkim. Ot tak - prostu.

                Nie dziwił się, jeśli chodziło o Marikę – w końcu byli rodzeństwem, na dodatek bliźniaczym, a żeby było jeszcze ciekawiej – jednojajowym, ale to, co czuł, gdy patrzył na tą drugą, nie dawało mu spokoju od jakiegoś czasu, a właśnie teraz uświadomił sobie, że się zakochał. W niej. W tej samej dziewczynie, którą znał od zawsze – akurat teraz. Przeklął w duchu, ale na niewiele mu się to zdało, bo wszystko było nadal takie, jak przed sekundą.

                Jednak ona nie patrzyła na niego, chłopaka, który po prostu siedział na trawie i grzebał w swoim rowerze, ale na Marikę, bo przecież to ona  była jej przyjaciółką, a on … no właśnie. Kim on dla niej był? Westchnął pod nosem, wbijając wzrok w łańcuch, który za nic nie chciał się prawidłowo założyć na zębatkę.

               

Gwałtownie otworzył oczy, choć -  w sumie - nie był nawet świadom, iż je zamknął. Wiedział, że musiał stamtąd iść, a za moment, nim się zorientował, wykonał ten pierwszy krok, później następny i jeszcze kolejny. A później szedł już tak szybko, że niemal biegł, gdyż chciał znaleźć się sam, po prostu sam, a następnie przemyśleć wszystko w samotności, a tym wszystkim - było to spotkanie. Choć czy to, co wydarzyło się przed chwilą, zasługiwało na takie miano?

- Wojtek, zaczekaj!

Starał się, by jej głos nie wywołał na nim żadnego wrażenia, ale gdy tylko go usłyszał, jego serce gwałtownie mocniej zabiło, a oddech stał się zbyt płytki. Przyśpieszył jeszcze bardziej, ponieważ wiedział, że dziewczyna go nie dogoni, bo nigdy nie była wyśmienitą biegaczką.

Jakże wielkie było jego zdziwienie, gdy - w przeciągu kilkunastu sekund - usłyszał za sobą szybkie kroki, a chwilę później zielone oczy patrzyły prosto na niego z nieukrywaną  wściekłością. Oj, wyraźnie poprawiła kondycję, czego bynajmniej się nie spodziewał, niemniej szybko otrząsnął się z szoku i już chciał zawrócić, gdy kolejna fala wspomnień wypełniła każdy, nawet najmniejszy centymetr jego ciała.

 

Z bijącym sercem stanął naprzeciwko drzwi wejściowych do jej domu. Dlaczego tu przyszedł? Sam nie wiedział – po prostu musiał ją zobaczyć. Ot – tak po prostu, pod byle pretekstem. Ostatnio robił to niezwykle często.

Usłyszał zbliżające się kroki i był niemal pewien, że za chwilę stanie przed nim Lena, więc jak wielkie było jego zdziwienie, gdy zamiast dziewczyny, zobaczył jej ojca, który wyraźnie przygotowywał się do jakiegoś wyjazdu, co – biorąc po uwagę jego pracę – wydawało się całkowicie normalne. Jednakże coś mu nie pasowało, a tym „czymś” były wielkie pudła, stojące niemal na każdym skrawku podłogi oraz pomieszczenie, w którym nie było widać ani jednego mebla.

Czuł, że zasycha mu w gardle i nie jest w stanie się nawet przywitać, ale ostatkiem silnej woli coś tam wydukał, a później spytał, czy jest może Lena, choć w głębi duszy zdawał sobie sprawę z tego, że robi to niepotrzebnie, bo ona odeszła. Mimo tego miał nadzieję, której trzymał się tak kurczowo, jak tonący koła ratunkowego, by nie pójść na dno. Sęk w tym, iż on już go dotykał.

                „Nie ma jej, wyjechała z moją drugą żoną i nigdy już tu nie wróci. Naprawdę bardzo mi przykro.”

                Te słowa zniszczyły wszystko, a on wypuścił z rąk jakiekolwiek resztki czegoś, co  - jeszcze przed chwilą - można było nazwać nadzieją.

                I nie pomogły błagania, nie pomogło nic, bo jej już po prostu nie było.

                Odeszła, zostawiając go bez ani jednego słowa pożegnania.

                Na zawsze.

 

- Poczekaj, błagam.

Mimo tego, że miał zamiar po prostu uciec – zatrzymał się, choć nie wiedział tak właściwie po co. Odwrócił się w jej stronę, mierząc ją nienawistnym spojrzeniem. Zdawał sobie sprawę, iż nic dobrego z tego nie wyniknie, bo wściekłość, która się w nim buzowała, wyjątkowo dawała o sobie znać, a że nikogo poza Leną nie było w promieniu kilkudziesięciu metrów, to był niemal pewien, że zostanie ona przelana właśnie na dziewczynę. Zresztą… to ona zawiniła, a nie on.

- W co ty się wpakowałeś?

                Jej cichy, pełen żalu głos dodarł do jego uszu, działając na niego jak płachta na byka. Nie miała prawa ingerować w jego życie, po prostu nie miała, a jak już tak koniecznie chciała, to powinna zniknąć mu z oczu raz na zawsze, przynajmniej wszyscy byliby zadowoleni.  Pokręcił przecząco głową, robiąc krok w jej stronę. Dziewczyna napięła się, ale nie poruszyła, co jeszcze bardziej go rozwścieczyło.

Powinna odejść, przestraszyć się i uciec…

                Zostawić go samego, jak wtedy.

- Wybacz, że nie odpowiem na to pytanie, ale jakoś nie mam najmniejszej ochoty z tobą rozmawiać. – warknął przez zaciśnięte zęby, wbijając palce w jej prawe ramię, na pewno sprawiając jej ból, ale nie zwracał na to najmniejszej uwagi, bo jego oczy nadal były utkwione w osobie tuż obok niego.

                Dziewczyna nie odpowiedziała, ale jej dolna warga zaczęła delikatnie drgać, co było nieukrywanym znakiem, który świadczył o tym, że jest na skraju wybuchu, niemniej stała cicho. Postanowił kontynuować to, co miał jej powiedzieć, by mieć już to wszystko z głowy.

- Wracaj tam, skąd przyjechałaś, nie mam zamiaru  się spowiadać. A na pewno nie tobie.

                 Przymknęła powieki, starając się opanować, ale nie wyszło jej to zbyt dobrze, bo zauważył wielką łzę, która spłynęła po policzku. 

                Ona płakała – przez niego, a to ostatnia rzecz, jakiej  kiedykolwiek pragnął.  

                Nim się zorientował, podniósł dłoń, by wytrzeć jej skórę, jednakże nie zdążył tego zrobić, gdyż dziewczyna wyrwała się, odchodząc kilka kroków dalej, co natychmiast go otrzeźwiło.

                Nie. Nie mógł się nad nią litować, nie mógł okazywać swych uczuć.

- Wiesz, że zrozumiałem, iż nie pożegnałaś się ze mną? Naprawdę. Ale nigdy nie pojmę, dlaczego nie powiedziałaś Marice. Ponoć była twoją przyjaciółką, więc powinnaś. Ale bez obaw pogodziliśmy się z tym, że potraktowałaś nas jak śmieci. – mówił nie patrząc na nią, a w jego głosie  słychać było złość, rozżalenie oraz jakieś nikłe pokłady smutku.

Usłyszał, że płakała coraz bardziej i, już miał podejść, a później po prostu przytulić, ale podmuch chłodnego wiatru wyraźnie go ocucił. Zacisnął pięści, wbijając resztki paznokci w skórę dłoni.

- Miałem tylko twój adres, który jakimś cudem dostałem od twojej babci. – mówił, patrząc w niebo, które zaczynało robić się coraz ciemniejsze, co przecież nie było jakimś wyjątkowym zjawiskiem, biorąc pod uwagę, że mieli lipiec – Zgadnij, ile wysłałem do ciebie listów.

Odwrócił się w jej stronę, zauważając, że usiadła na ziemi, ukrywając twarz w dłoniach, płacząc na dobre. Coś w jego duszy podpowiadało mu, że nie powinien jej ranić, ale po prostu odejść, niemniej nie był w stanie tego zrobić. Już nie.

- Trzydzieści siedem. Nie odpowiedziałaś na żaden.

I nagle, po tych słowach, coś się w nim wypaliło, coś pękło, a on sam nie potrafił tego czegoś rozpoznać. Podszedł do dziewczyny, nachylając się nad nią, a następnie, wypowiadając słowa, które cały czas kołatały mu się w głowie:

- Nienawidzę cię, Lena.

Sama zainteresowana nawet się nie poruszyła, a on jeszcze przez chwilę stał obok niej, a później po prostu odszedł.

                Żeby żyć… jak wcześniej.

Żeby ponownie założyć maskę chłopaka, któremu nie zależało tak naprawdę na niczym, co było kompletnym głupstwem.      

Dobrze, że praktycznie nikt o tym nie wiedział.
 
____________________________________
Tak, nie wyszło to tak, jak chciałam. To w ogóle nie wyszło (wiem, wiem, możecie urwać mi łeb, tak jak u księcia). Nic nie poradzę na to, że kompletnie mi się to nie podoba.
Właśnie - jeśli mowa o księciu, to nie mam pojęcia, kiedy bedzie nowość, ponieważ mam "dni bez laptopa" ustanowione przez babunię, która stwierdziła, że jestem od niego uzależniona i calutki tydzień mam do niego nie siadać.
Oczywiście - napiszę rozdział ręcznie, ale nie powiem, kiedy go wstawię. Wyproszę jakieś łaski, by móc wejść wcześniej, ale na pewno nie do środy, a w samą środę w szególności, gdyż cały dzień jestem w mieście, gdyż rano mam lekarza, a po południu kolejnego.
No, to by było na tyle. Może dzięki tym dniom bez komputera ogarnę moje zalełości w norweskim? Może. Nie wiem.
 

20 komentarzy:

  1. Kochana, jak możesz mówić, że Ci nie wyszło? Ja rozumiem, że może nie wyszło Ci tak, jak planowałaś, ale ten rozdział jest naprawdę świetny, więc się nie przejmuj.
    Czy ja dobrze zrozumiałam? Wojtek i Lena nie byli razem? On był w niej zakochany, a ona była tylko przyjaciółką Mariki?
    Ale ta sytuacja z jej wyjazde, niezwykle intrygująca. Tak po prostu z dnia na dzień, bez pożegnania z przyjaciółmi.
    I te wszystkie listy Wojtka pozostawione bez odpowiedzi...
    Mam nadzieję, że jednak uda Ci się szybciej wstawić rozdział gdziekolwiek, bo ja już tęsknię za wszystkimi Twoimi bohaterami.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Tak,dobrze zrozumiałaś - oni nigdy nie byli razem.
      Też mam nadzieję, że coś wstawię, ale nie obiecuję, a jeśli mi się uda, to na pewno pod koniec tygodnia.
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  2. Z góry proszę o wybaczenie, jesli mój komentarz będzie trochę nieskładny, ale jakoś niczego dzisiaj nie ogarniam.
    Po pierwsze z każdym rozdziałem zastanawiam sie czego jeszcze dowiem sie o Wojtku i z każdym przekonuję się, że wszystkie wydarzenia w jego życiu stały się jak lawina. Coś co z jednej strony nie może skończyć się dobrze, ale wszyscy mają nadzieję na happy end.
    Wyjechała bez słowa. Nie chcę jej tłumaczyć, ale może gdyby wyznał jej to, co czuje trochę wcześniej, to wszystko potoczyło by się inaczej, szczęśliwiej? Choć do tej historii to słowo zdecydowanie nie pasuje.
    I może ten fakt ucieczki Leny był najgorszy. Może gdyby tak po prostu powiedziała mu "Wojtuś nic z tego nie będzie. Zostańmy przyjaciółmi", to on nie stał by się tym, kim jest teraz. Czasem życie w niepewności, w nadziei, która nie ma szans na spełnienie, jest najgorsze. Tłumił w sobie uczucia przez tyle czasu. Nie dziwię się, że ją znienawidził. Tylko czy nie traktuje dziewczyny jako wymówki? Jako pewnego rodzaju usprawiedliwienia? Niewątpliwie miała na to wszystko wpływ. Ale w końcu to my sami decydujemy o naszym losie.
    Nie zmienia to faktu, że świat jest nadzwyczaj brutalny dla Wojtka. A ja gdzieś pomiędzy wierszami wyczułam nutkę miłości. Miłości, która choć czasem beznadziejna, może przynieśc szansę na poprawę. I naiwnie łudzę się, że tak będzie w tym przypadku.
    PS: Jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział, to wywaliłam chłopaka za drzwi, żeby mi nie przeszkadzał. Siedzi przed moim pokojem i czeka aż skończę czytać i komentować, więc myślę, że mogę porównać cię do moich ulubionych pisarzy- Szekspira, czy Margit Sandemo, bo przy ich dziełach reaguję tak samo.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Kochana! Twój chłopak już mnie nienawidzi XD Na pewno :D
      I błagam, ja się przecież nie umywam ani do Szekspira, ani tym bardziej do Margit, której twórczość uwielbiam. Jednakże bardzo mi miło :)
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. Ten roździał ma w sobie tyle czułości, tyle skrywanych emocji, zresztą co tu gadać. Wszystko co napiszesz nie może być poprostu doskonałe , musi być doskonałe do bólu ( no w przypadku księcia śmiechu, ale nie o nim tu mowa).
    Lena wydaje mi się czułą i wrażliwą dziewczyną, która swoje przeszła i nie chce powtarzać błędów innych. I nie wygląda mi na kogoś , kto olałby przyjaciół i wyjechał tak poprostu. Ufam, że jakiś poważny powód był.
    A Wojtek coraz bardziej mnie załamuje... Udaje, że nienawidzi Leny, a tak naprawde widać jak bardzo potrzebuje pomocy osoby jej pokroju...
    Zraniła go fakt, ale czy on sam nie rani ludzi? I to wchodząc na znacznie gorszy teren. Ale ciągle w niego wierzę, liczę, że Lena też.
    A wiara czyni cuda, czyż nie? I tyle...
    Pozdrowienia:* I obyś jak najszybciej dorwała się do neta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      No tak, wiara, wiara, tylko, że nie samą wiarą żyje człowiek.
      Dostęp do neta będzie na pewno, bo są tylko "dni wolne od laptopa", a nie neta, który przecież jest w komórce, ale nie będę miała jak napisać rodziału, a tym samym wstawić, bo gdybym miała to robić na telefonie.. Wolę nie myśleć, co by wtedy było.
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. no to teraz jak już sie uspokoiłam, przestałam pomstować na twoją babcię i ogólnie wróciłam do normy, mogę chyba skomentować, chociaż nie zaręczam,że ten komentarz będzie zrozumialy i sensowny.
    Ogólnie, mam ochotę faktycznie urwać ci łeb,ale dobra, ani słowa, nie podoba ci się, trudno. Ważniejsze jest, czy nam się podoba, bo to my czytamy, a mi podobało się bardzo. Baaaardzo! Naprawdę jestem poruszona i sama już nie wiem co o tym myśleć. Co myśleć o Lenie.
    Myslałam od początku, że oni jednak byli razem,a tu ... takie coś. On ją kochał, a ona po prostu przyjaźniła się z Mariką. A może jednak nie po prostu? Przecież on też wiele dla niej znaczył, nie był tylko jedną z wielu mniej ważnych osób w życiu, tylko kimś naprawdę ważnym. I dlatego nie rozumiem ... nie rozumiem czemu tak zwyczajnie odeszła, bez słowa wyjaśnienia ... Ale jestem pewna, że jakiś powód miała i że kiedyś go przedstawisz, a ja będę w stanie potraktować ją ze zrozumieniem i wyrozumiałością.
    Co do Wojtka to mam okropne przeczucie, ze po tym co się stało, on jeszcze bardziej się stoczy. Że wróci na dno i przestanie walczyć, jeśli w ogóle można powiedzieć, że walczył do tej pory.
    Ale liczę na Lenę. Wiem, że dobra z niej kobieta i że ona mu pomoże. Nie zostawi go. Na pewno nie.
    I co mam jeszzce napisać? Wiesz, że to kocham. Wiesz, że jak dla mnie mogłabyś od razu dodać następny i następny i aż do końca. Tak samo na Księcia i Dawida i w ogóle założyć jeszcze z milion blogów Obie byśmy nie jadły i nie spały, bo ja bym czytała, a ty pisała, ale byłabym baaardzo szczęśliwa, wierz mi :D
    także tego ... możesz mi dać namiary na babcię, już ja ją przekonam. Wierzę,że uda ci się rozmiękczyć jej serce i juz niedługo pojawi się nowy na Księciulku, na co ja, cała podjarana, przybiegnę od razu :D
    Kocham! <333
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Kochana, ja i tak mało kiedy jem cokolwiek XD Ze snem gorzej, bo leniem jestem kompletnym. Dobra, nieważne XD
      Milion blogów? Ty.. kusząca propozycja, póki co - po zakończeniu księcia, albo Wojtusia (nie mam pojęcia z czym dobrnę wcześniej do mety) mam już pomysł na coś, czego jeszcze nigdzie nie było i chyba nie będzie, bo nikt tego nie przełknie XD Ale muszę przede wszystkim ogólnie obmyślić calutką fabułę, porozdzielać role (choć główną już dostał Wellinger oczywiście :D) i w ogóle jakoś to ogarnąć po ludzku. XD
      Hahaha XD Babuni nie przekonasz - uwierz, a sama już próbowałam, ale nie wiem, co z tego wyszło, chyba nic.
      Także do księcia!
      Kocham i pozdrawiam! <3

      Usuń
    2. coś nowego i to z Wellingerem?! No teraz to po prostu poderwałam się z fotela i nie mogę przestać się szczerzyć do komputera. O Boziu!!! Nie możesz być taka okrutna, musisz to pokazać światu nim skończysz Księcia bądź Wojtka. Błagaaaaam, dla mnie <333
      Nie przekonam? No to ty chyba nie znasz mojej siły perswazji! myslę,że dałabym sobie z nią radę :D
      i ... o coś miałam Cię zapytac, ale tak mnie poruszyłaś tym nowym opowiadaniem,że wyleciało mi z głowy :)

      Usuń
    3. o wiem! przypomniało mi się :)
      uczysz się norweskiego? O_o

      Usuń
    4. Haha xd jak dla Ciebie, to jutro w zeszycie zaczynam to pisać i po moim "urlopie" jakoś to ukażę światu, ale mówię - strach się bać xd
      No i jak już się to coś przypomni, to pytaj :)

      Usuń
    5. Tak, tak :D od pewnego czasu miałam zamiar, a później założyłam się z kolegą i tak to wyszło. :)
      piękny język <3

      Usuń
    6. no, w takim razie czekam niecierpliwie na to nowe coś, jestem pewna, że będę jak zawsze zachwycona :D
      co do norweskiego, to podziwiam. Ja już próbowałam się uczyć wielu języków - hiszpański, bułgarski, fiński,ale na razie stoję przy angielskim, niemieckim i uczę się pisać po rosyjsku, także słomiany zapał, niestety :<
      ale mam nadzieję,że Ty się nie zrazisz, bo to zawsze taki szpan na dzielni, powiedzieć ,,umiem norweski" :D No i który norweski skoczek by się nie zatrzymał, gdybyś zagadała po norwesku?
      Hmm ... chyba właśnie postanowiłam się podciagnąć w niemieckim. Nie pytaj dlaczego :D

      Usuń
    7. ja ogólne lubię uczyć się języków, chyba mam do tego dryg, więc próbuję z tego korzystać, ale mam nadzieję, ze w przyszłości pójdzie mi lepiej niż do tej pory :P
      a jakiż to fach? ^^

      Usuń
    8. Na pewno pójdzie lepiej :)
      No dyplomacja, konsulaty, ambasady ^^ Madzia będzie jeździć po świecie XD W końcu taki sobie profil w liceum obrałam, a teraz jakoś coraz bardziej zaczyna mi się to wszystko podobać :)

      P.S. Serce rozmiękczone! Zwycięstwo! Hip hip, hurra! <333 Książę dziś wieczorem ^^

      Usuń
    9. o jacie pieprzę, podziwiam :D
      NAPRAWDĘ?! JEZZUUUUU.
      You made my day, autentycznie :D a pisk jaki wydałam z siebie po przeczytaniu tego zdania sprawil,że moja siostra, siedząca obok, spojrzała na mnie jak na idiotkę :P ale co tam ;)
      w takim razie czekam, czekam niecierpliwie na Księcia <33
      P.S. Pozdrów babcię, koniecznie :D

      Usuń
    10. Tak, naprawdę :D
      Już pół rozdziału jest, a pisanie mi idzie wprost... no jak nie ja. Sama się sobie dziwię XD
      Oczywiście, że pozdrowię ;D

      Usuń
    11. skoro idzie jak z płatka, to ja nie przeszkadzam i niecierpliwie czekam aż go udostępnisz. Oby jak najszybciej :D

      Usuń
  5. No i co ty gadasz, to jest świetne ;3 Wcale nie dziwię się Wojtkowi, że tak zareagował, przecież dziewczyna tak nagle go zostawiła, na pewno widziała wtedy, że on coś do niej czuję, skoro tak często przychodził, ale że nie powiedziała swojej najlepszej przyjaciółce no to mnie już kompletnie dziwie. No a te listy to może nie jest czasem tak, że on ich wcale nie dostał, dokładnie tak myślę, bo nie wspomniałaś o tym.
    Dzisiaj zdecydowanie krótko, bo szczerze to nie mogłam skupić się na czytaniu, ale to nie jest wina twoja ja po prostu dopiero się przyzwyczajam do światła laptopa przy ciemnościach i trochę oczy bolały dlatego.

    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Póki co nie zdradzę może nic, co by się tyczyło tych listów, dobrze?
      No i doskonale Cię rozumiem, kochana. Właśnie siedzę w podobny sposób xd
      Pozdrawiam! :*

      Usuń